Starzy ludzie narzekający na "dzieci w dzisiejszych czasach z ich tak zwaną muzyką" sięgają co najmniej czasów starożytnych Greków, kiedy Platon to uchwycił:
"Muzyka została kiedyś podzielona na odpowiednie formy....nie wolno było wymieniać stylów melodycznych tych ustalonych form i innych...Zasadą było milcząco słuchać i uczyć się; później jednak niemuzyczna anarchia była prowadzona przez poetów, którzy mieli naturalny talent, ale nie znali praw muzyki...
"Przez głupotę oszukiwali się, myśląc, że w muzyce nie ma żadnej dobrej lub złej drogi, że ma być oceniana jako dobra lub zła na podstawie przyjemności, jaką daje... Zarażali masy domniemaniem, że uważają się za odpowiednich sędziów... kryterium nie była muzyka, ale reputacja rozwiązłości i ducha łamania prawa".
Wow. Gdzie jest szklanka hemlocka, kiedy jej potrzebujesz?
Nowością w dobie zaawansowanych technologii jest to, że starsi ludzie nie są już zadowoleni z tego, czego dzieci słuchają, ale czego również słuchają.
Szczerze mówiąc, jest też wielu młodych ludzi, którzy powtórzyli twierdzenie, że "dźwięk nie jest tym, czym był kiedyś". Do najczęściej wymienianych winowajców należą iPody, MP3, wkładki douszne i YouTube.
Choć prawdą jest, że niskokaloryczne pliki MP3, klipy YouTube i wkładki uszne mogą brzmieć gorzej niż jedne z najlepszych urządzeń z poprzednich lat, istnieje wiele przypadków, w których brzmią lepiej.
Cooooooo? Tak. Dobrze to przeczytałeś. Jeśli jesteś zdezorientowany, nie jesteś sam. Przeczytaj dalej.
Porównujemy jabłka do jabłek czy do Filet Mignon?
Większość artykułów głównego nurtu o przesunięciach pokoleniowych w jakości dźwięku (jak ten w New York Times w zeszłym tygodniu) popełniają rażący błąd porównywania rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego.
Artykuły zgodne z tymi założeniami mają tendencję do rysowania pośpiesznej i wątpliwej linii w piasku pomiędzy "wczorajszymi" urządzeniami odsłuchowymi (w tym przypadku 30.000$ domowych systemów Hi-Fi) a "dzisiejszymi" urządzeniami odsłuchowymi, takimi jak iPody i laptopy.
Jest to jednak jak rozpoczęcie debaty na temat względnej jakości nowoczesnych samochodów poprzez porównanie Shermana Tanka z Fordem Focusem. Lepiej porównać Focusa z Pinto.
Rzeczywistość jest taka, że jakość dźwięku jest dziś lepsza niż kiedykolwiek wcześniej, gdy tylko zrobisz coś rozsądnego i dokonasz porównania dolara za dolara skorygowanego o inflację.
Klasyczny iPod kosztuje nieco ponad 200 dolarów i może pomieścić dziesiątki tysięcy piosenek przy prędkości 320kbps, co wielokrotnie udowodniło, że jest nie do odróżnienia od nawet super-hi-res 24-bitowych plików.
Tymczasem oryginalny Sony Walkman, TPS-L2, sprzedany za 200 dolarów w 1979 roku. To prawie 650 dolarów w dzisiejszych dolarach. A co z jego jakością? Gdybyśmy mieli zmierzyć go w kategoriach cyfrowych, jego wydajność audio może być równa około 6 bitom.
A to tylko urządzenie do odtwarzania. Znasz te wkładki douszne, na które zawsze narzekają mgły? Tak źle, jak są one porównywane z niektórymi lepszymi słuchawkami dousznymi dostępnymi dzisiaj, gdybyś miał je bezpośrednio porównać z niektórymi z najnowocześniejszych słuchawek z lat siedemdziesiątych, brzmiałyby jak magia.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, w szczytowym momencie ery analogowego "hi-fi", słuchawki były w dużej mierze okropne, a wybór padał zazwyczaj na parę, która albo A ) nie miała basu, B ) nie miała góry, albo C ) i to i to.
Kilka par słuchawek w tym czasie, które były nawet zdalnie dobre jak na dzisiejsze standardy wymagałoby wzmacniacza tak potężnego, że nigdy by nie pracowały z urządzeniem przenośnym, znacznie mniej przystępnego cenowo dla przeciętnego słuchacza.
A gdybyś mógł rzucić nasze najlepsze słuchawki na słuchacza z tamtych czasów? Zapomnij o tym. Nie byłoby słów ani nawet metafor opisujących jakość dźwięku. (W 1979 roku nie wynaleziono jeszcze podwójnych łuków mózgowych. To dodatkowy fakt naukowy.)
Wszystko to jest nawet nie wspominając, że biorąc pod uwagę przyzwoitą wielkość pliku, prosta linia wyjściowa z laptopa iPod lub Mac brzmi znacznie bliżej źródła niż jakikolwiek odtwarzacz płyt lub kasetowy pokład kiedykolwiek wykonany, a także wiele maszyn typu kołowrotek na rolce.
Może to mieć znaczenie dla niektórych audiofilów, ale strumień Spotify 320kbps może bardzo dobrze brzmieć dokładniej niż 180 gram winylu, a obraz wideo z YouTube w jakości HD nie jest bardzo odległy z bitrate audio 192kbps. (Na pewno zabrzmi bliżej oryginalnego nagrania niż jakakolwiek taśma kasetowa.)
Z drugiej strony spektrum, najniższej jakości strumienie YouTube (których słucha stosunkowo niewiele osób) nie brzmią gorzej wczesnym tranzystorowym zestawie radiowym do stacji AM, do czego prawdopodobnie powinniśmy je porównywać. Nostalgia sprawia, że jedna z tych rzeczy jest czarująca, a druga zbrodnia. Na szczęście nostalgia jest zasobem odnawialnym. To wymaga tylko czasu.
To ta sama droga na szczycie, też.
Ten rodzaj postępu nie jest unikalny dla rynku konsumentów z niższej półki. To, co zabiło rynek wysokiej klasy sprzętu stereo, to fakt, że koszt szalenie wspaniałych głośników również drastycznie spadł. Jeśli chcesz świetnej jakości dźwięku, dziś możesz uzyskać go w cenie, która byłaby niespotykana w poprzednich dekadach.
W 1979 roku, podstawowy system stereo typu run-of-the-mill kosztował równowartość ponad 960 dolarów w dzisiejszych dolarach. To nie była cena "wielkiego" stereo. To była cena biletu, który można było przejechać. Dzisiaj, nawet kilkaset dolców może dać ci całkiem niezłe monitory studyjne z własnym zasilaniem, które mogą rozwalić to stereo.
W górnej części, jeśli miałbyś wydać gdziekolwiek od 1500 dolarów - 5000 dolarów na parę zasilanych monitorów studyjnych i wrzucić do koszyka komputer lub przenośny odtwarzacz audio, który ma przyzwoity współczynnik D/A, to już prawie skończyłeś. Możesz łatwo zrównać lub przekroczyć jakość dźwięku prawie każdego starego szkolnego systemu hi-fi na dowolnej liczbie obiektywnych pomiarów.
Głośniki po prostu nie dostaną tak wiele "lepszego", gdy dotrzecie na szczyt rynku studyjnego. Nie ulega wątpliwości, że w górnym segmencie rynku, zarówno małe monitory typu nearfield, jak i dzisiejsze duże ścienne głośniki studyjne są, obiektywnie rzecz biorąc, "lepsze" w swojej pracy niż te z lat 70-tych.
Dni 30.000$ domowych systemów odsłuchowych mogą się skończyć. Dni dobrego brzmienia nie są.
To, co naprawdę stało się z rynkiem wysokiej klasy sprzętu stereo, to fakt, że ludzie, którzy kupowali sprzęt Hi-Fi, zaczęli kupować osobisty sprzęt studyjny. Wczorajszy stereofil jest często dzisiejszym aspirującym producentem. I tacy ludzie słuchają muzyki na głośnikach, które są tak samo dobre lub lepsze niż te stare, jakie kiedykolwiek były! Nie kosztują już tyle.
Lista problemów dotykających dziś muzyków i fanów może być długa - ale w żadnym wypadku nie obejmuje to braku dobrych głośników na rynku.